Uwaga Żmije!
Zimowy Wisłok Trail 30 km
Subiektywna relacja
Presja uczestników poprzedniej wycieczki biegowej po trasie Ultramartanu Podkarpackiego zrobiła swoje. W listopadzie słyszeliśmy liczne głosy i pytania o kolejne spotkanie.
Nazwaliśmy ją Zimowy Wisłok Trail, bo jest odwzorowaniem trasy zawodów, jakie odbędą się 7 maja w ramach Ultramaratonu Podkarpackiego. Trasa wiedzie drogami leśnymi, polnymi i asfaltowymi z Tyczyna do Rzeszowa.
Przeprowadzone zapisy pokazały bardzo duże zainteresowanie – musieliśmy je zamknąć po kilku godzinach i późniejszym przekroczeniu 120 osób zgłoszonych. Z naszych obliczeń i zgłoszeń wynikało, że chętnych było…160 osób.
W Tyczynie, w przedświąteczny grudniowy poranek pojawiło się 115 osób. Rekord! Prośby o odpowiedzialne podejście do kwestii uczestnictwa zrobiły swoje. Na starcie pojawili się ultrasi z wielu miast regionu, ale też gościliśmy kolegów z Biłgoraja, Katowic, Ustrzyk Dolnych.
Przed startem głośno przełknęliśmy ślinę (jest to jednak dla nas stres) krótka odprawa, poinformowanie o zasadach bezpieczeństwa, podział na grupy zaawansowaną i początkującą i w drogę.
Wybieg z Tyczyna przerodził się szybko w krótki podbieg w kierunku Przylasku. Wiał lekki wiatr, a po chwili zaczęło wychodzić piękne słońce. Za nami w oddali majaczył Rzeszów (co jest cechą charakterystyczną – miasto można podziwiać z okolicznych wzgórz). Powietrze było rześkie, a nastroje dopisywały. Grupy szybko rozdzieliły się – każdą prowadzili Przewodnicy, w początkującej było ich aż trzech z powodu troski o osoby rozpoczynających przygodę z ultra.
Droga asfaltowa przerodziła się w szutrową, a następnie w ukochane mlaskające błotko. W połączeniu z pofałdowanym charakterem trasy pomruk zadowolenia zmieszał się z odgłosami lekkiej trwogi. Super! To lubimy najbardziej… Dziewczyny w pewnym momencie zawołały: „Ale super, że przyjechałyśmy, juuu… ale tu ładnie” (a Nam, aż serca podskoczyły z radości – bo dla nas, to największa przyjemność). Staraliśmy się utrzymać grupę w całości, ale czasami, na zbiegach, w lesie grupa potrafiła się rozciągnąć na 150 – 200 metrach. Ale co to był za widok, krótkie podbiegi i zbiegi a na nich dziesiątki osób!
Trasa przez pierwsze 15 km miała charakter pofałdowany, aby następnie zbiec nad rzekę Wisłok. To jej zawdzięczamy nazwę zawodów. Jakie zrobiło się przyjemne błoto! Tylko było słychać śmiech, lekkie burczenie i delikatne przekleństwa (tak je można nazwać, bo jak pięknie to brzmiało z ust biegaczki). Mlaskanie, wyciąganie nóg z breji – po prostu boski trening stabilizacji.
Na 18 kilometrze czekał nasz wóz serwisowy – a w nim gorąca kawa, herbata, suchy prowiant. Lokalizacja o tyle ciekawa, że położona koło wiszącego mostku przerzuconego nad Wisłokiem. Uzupełnienie płynów, szybkie przegryzienie herbatników, kawałek banana i w drogę!
Trasa w dalszej części prowadziła wzdłuż Wisłoka. Co to był za widok! Wąska ścieżka wiła się wzdłuż rzeki, wokół szumiały suche trawy miejscami sięgające do pasa. Słońce skrzyło się w delikatnych falach Wisłoka. Na tym odcinku rzeka leniwie rozlewa się, tworząc zakola, stare odnogi. Można zobaczyć dzieło bobrów, to miejsce siedlisk dzikiego ptactwa. A na jednym z drzew nawet wisi tabliczka „Uwaga Żmije”. Ale to pewnie jakiś okoliczny mieszkaniec chciał uhonorować matkę swojej żony – stąd ta pamiątkowa tabliczka.
Wisłok prowadzi praktycznie do mety – ostatnie 5 kilometrów to zielone płuca Rzeszowa, bulwary – gdzie spacerują mieszkańcy. Wzbudzaliśmy zainteresowanie kolorowymi strojami, niektórzy brali od nas namiary – pytając, czy można się zapisać, przyjść i pobiec z nami. Do centrum wbiegaliśmy od ulicy 3 maja, jednej z najładniejszych miejskich uliczek. Niektórzy nam klaskali, co wzbudzało entuzjazm wśród uczestników.
Jeszcze jedna prosta i wbieg na Rynek w Rzeszowie, gdzie odbywały się kiermasze świąteczne, grała muzyka i spacerowało bardzo dużo mieszkańców… i … to już koniec?
Nie, ponieważ po zakończeniu Zimowego spotkaliśmy się w Czeskiej Gospodzie – gdzie gościliśmy Was żurkiem i konkursami.
Tak, to już koniec – tej wycieczki. Ale na pewno nie idei spotkań przygotowujących do Ultramaratonu Podkarpackiego. Chcemy je kontynuować, dać Wam możliwość przetestowania trasy, poznania i integracji środowiska biegowego.
A uczestnicy? Ogromne podziękowania dla Was Wszystkich. Za uczestnictwo, wyrozumiałość i cierpliwość dla naszych niedociągnięć, za ogrom pozytywnych uczuć z jakimi wyrażaliście wdzięczność za pracę Stowarzyszenia Ultra Run. Daliście nam ogromną radość – że chcieliście z nami wspólnie być, spędzić ten przedświąteczny czas.
Życzymy Wszystkim Spokojnych Świąt i dobrej noworocznej zabawy.
A my – już przygotowujemy się do zapisów na Ultramaraton Podkarpacki 2016, które ruszają 5 stycznia. Zaraz po nich – ogłosimy termin kolejnej wycieczki biegowej. Bo już nad nią pracujemy. Uchylimy tylko rąbka tajemnicy;) Chcemy wyruszyć na trasę koronnego dystansu Ultramaratonu Podkarpackiego. Bo Tam dotrą nieliczni twardziele, którzy zmierzą się z trasą 115 kilometrów…
Lucyna Sroka
Dyrektor Ultramaratonu Podkarpackiego